Do zastanowienia się nad tym tematem skłoniło mnie pytanie czytelnika (czytelniczki) „Które z tych książek są w bibliotece?”, zamieszczone jako komentarz do tekstu o ubiegłorocznych nagrodach literackich. To fakt, najprościej i najwygodniej zapytać niż samemu sprawdzić. Czyżbyśmy stali się aż tak bardzo wygodni, leniwi a może po prostu najzwyczajniej w świecie nieporadni (ogólnie rzecz ujmując) życiowo?
Powyższy przypadek potwierdził tylko moje wcześniejsze obserwacje, że jest problem, który niestety coraz bardziej się pogłębia. Pozostańmy tylko przy temacie biblioteki i korzystania z jej zasobów, zwłaszcza mam na myśli katalogi i księgozbiór, bo z Internetem wszyscy sobie świetnie radzą. Tak więc w kwestii wyszukiwania potrzebnych informacji w katalogach: „Houston, we have a problem!”. Wielokrotnie sami nie potrafimy sprecyzować czego szukamy, o co konkretnie nam chodzi czyli jak gdyby temat zapytania nie został zgłębiony, a może nawet niedokładnie wcześniej przeczytany. Dam kartkę bibliotekarzowi - coś na to poradzi… Oczywiście, że poradzi, z prawdziwą przyjemnością udzieli informacji i pomoże dotrzeć do potrzebnej literatury ale musi poświęcić sporo czasu, często kosztem innych czytelników. Poza tym niekoniecznie od razu dokładnie wie o co chodzi, mimo dużych kompetencji i doskonałej znajomości księgozbioru, zagadnienie niekoniecznie jest mu tak bliskie, jak (przynajmniej z założenia) bliskie jest czytelnikowi (lub przynajmniej być powinno). Mało tego: samodzielne buszowanie między regałami może spowodować wyszukanie książki, która z pozoru niekonieczne owego zagadnienia dotyczy a mimo to znajdują się w niej przydatne nam informacje, a poza tym to naprawdę ogromna frajda znaleźć coś ciekawego bez pomocy drugiej osoby i z dumą powiedzieć sobie tak jak w dzieciństwie „Ja siama”.
W końcu zarówno spacer między regałami jak i przeglądanie książek stojących na półkach nie zostały jeszcze zaliczone do kategorii sportów ekstremalnych, zaś szufladki w skrzynkach katalogowych stanowią tzw. materię nieożywioną, zębów nie posiadają i nigdy w historii nikogo nie ugryzły (przynajmniej takiego przypadku w naszej bibliotece nie odnotowano). A zresztą jak stare przysłowie pszczół mówi: nie ryzykujesz – nie jedziesz!
A zatem stańmy dzielnie w drzwiach Informatorium i z odwagą w sercu podejdźmy do katalogów, a następnie po przełamaniu pierwszego lęku wejdźmy dziarskim krokiem między regały i pokażmy światu na co nas stać. Nie są to czynności ani straszne ani tym bardziej skomplikowane a mogą przynieść wiele satysfakcji.
A co do obaw przed książkami polecam czeski filmik „Knihy nekoušou”.
i@
Powyższy przypadek potwierdził tylko moje wcześniejsze obserwacje, że jest problem, który niestety coraz bardziej się pogłębia. Pozostańmy tylko przy temacie biblioteki i korzystania z jej zasobów, zwłaszcza mam na myśli katalogi i księgozbiór, bo z Internetem wszyscy sobie świetnie radzą. Tak więc w kwestii wyszukiwania potrzebnych informacji w katalogach: „Houston, we have a problem!”. Wielokrotnie sami nie potrafimy sprecyzować czego szukamy, o co konkretnie nam chodzi czyli jak gdyby temat zapytania nie został zgłębiony, a może nawet niedokładnie wcześniej przeczytany. Dam kartkę bibliotekarzowi - coś na to poradzi… Oczywiście, że poradzi, z prawdziwą przyjemnością udzieli informacji i pomoże dotrzeć do potrzebnej literatury ale musi poświęcić sporo czasu, często kosztem innych czytelników. Poza tym niekoniecznie od razu dokładnie wie o co chodzi, mimo dużych kompetencji i doskonałej znajomości księgozbioru, zagadnienie niekoniecznie jest mu tak bliskie, jak (przynajmniej z założenia) bliskie jest czytelnikowi (lub przynajmniej być powinno). Mało tego: samodzielne buszowanie między regałami może spowodować wyszukanie książki, która z pozoru niekonieczne owego zagadnienia dotyczy a mimo to znajdują się w niej przydatne nam informacje, a poza tym to naprawdę ogromna frajda znaleźć coś ciekawego bez pomocy drugiej osoby i z dumą powiedzieć sobie tak jak w dzieciństwie „Ja siama”.
W końcu zarówno spacer między regałami jak i przeglądanie książek stojących na półkach nie zostały jeszcze zaliczone do kategorii sportów ekstremalnych, zaś szufladki w skrzynkach katalogowych stanowią tzw. materię nieożywioną, zębów nie posiadają i nigdy w historii nikogo nie ugryzły (przynajmniej takiego przypadku w naszej bibliotece nie odnotowano). A zresztą jak stare przysłowie pszczół mówi: nie ryzykujesz – nie jedziesz!
A zatem stańmy dzielnie w drzwiach Informatorium i z odwagą w sercu podejdźmy do katalogów, a następnie po przełamaniu pierwszego lęku wejdźmy dziarskim krokiem między regały i pokażmy światu na co nas stać. Nie są to czynności ani straszne ani tym bardziej skomplikowane a mogą przynieść wiele satysfakcji.
A co do obaw przed książkami polecam czeski filmik „Knihy nekoušou”.
i@
43 komentarze:
owszem, mamy włączoną opcje "należy mi się" i to niezależnie od tego czy to biblioteka czy nie :)
Oj nie narzekajcie bibliotekarze kochani, nie narzekajcie! Od czasu do czasu dobrze rozruszać sempiternę i szare komórki przy jakimś zmęczonym życiem i jego zakrętami czytelniku :)
oj, ktoś tu z angielskim na bakier
"Houston, we've had a problem" jest poprawniej i tak brzmiało w oryginale
pozdro
Szanowny Gapiszonie! O naszą sempiternę Ty się tak bardzo nie martw, raczej niekoniecznie w "ruszaniu tyłka" jest rzecz, natomiast bardziej chodziło mi o ogólny problem, który ten przypadek dobrze zilustrował. A co do angielskiego: spotyka się różne tłumaczenia "mamy problem" i "mieliśmy problem". A w naszym przypadku uważam, że raczej czas teraźniejszy jest bardziej wskazany. No ale się nie upieram, może faktycznie mówienie w rodzimym języku zdecydowanie lepiej mi wychodzi.
ale "We've had a problem" to właśnie znaczy "mamy problem" a nie "mieliśmy problem"
z tłumaczeniem "mieliśmy problem" się w życiu nie spotkałam
ale "We've had a problem" to właśnie znaczy "mamy problem" a nie "mieliśmy problem"
z tłumaczeniem "mieliśmy problem" się w życiu nie spotkałam
http://www.phrases.org.uk/meanings/houston-we-have-a-problem.html
http://www.phrases.org.uk/meanings/houston-we-have-a-problem.html
Jak się okazuje podawane są różne wersje. Fakt mnie tam wtedy nie było więc nie jestem wiarygodna. Ale cieszę się że ktoś czyta bardzo dokładnie moje teksty. Serdecznie pozdrawiam
Eeeeee tam ! Gdyby to byli "sovietskije kosmonawty" to byście tego lingwistycznego problemu nie mieli.
sie by znalazlo inny a co!
Zawsze coś się znajdzie, zwłaszcza, że najgorętsze dyskusje zazwyczaj dotyczą jakiegoś szczegółu a nie sedna sprawy. Ale przynajmniej sie dzieje....
No właśnie. Zauważyłam, że najczęściej w komentarzach wszelakich odzywają się ci, którzy lubią "się czepiać" różnych szczegółów. Mało jest wypowiedzi "na temat". I nie dotyczy to tylko tego miejsca, ale wszystkich innych, w których można się wypowiadać anonimowo. :(
no bo jak tu pisać na temat, kiedy nie ma o czym - kolejny tendencyjny wpis, bębniący o niedoli i problemach zawodowych bibliotekarzy
czekamy na jakieś gorące newsy zza kulis MBP
tak, tak i mamy czelność nachalnie i tendencyjnie promować nasze projekty :))
I tak po jednym prostym pytaniu o to czy są książki w bibliotece, zrobiła się awantura nie wiadomo o co. Nie rozumiem.
do awantury to nam raczej daleko :)
i zapewne nie o awanturę autorom postu chodziło, tylko, jak myślę, o dobrą i życzliwą radę...ale nie wszyscy to jak widać zrozumieli....
Kuterko, skoro "nie ma oczym" pisać, to po prostu nie pisz.
Też mi się tak wydaje, pytanie było proste a zamiast odpowiedzi zrobił się wykład.
Kuterkę interesują "gorące newsy zza kulis MBP". No to ja mam jednego takiego newsa - w WC na 2 piętrze papier się skończył :))
A był ?
a moze chodzi o inne gorace ploteczki? czemu ta pani sie nie lubi z inna, lub czemu ta ruda juz nie jest ruda, a dlaczego ta obciela i przefarbowała wlosy?
czemu ta pani sie nie lubi z inna - bo kobiety juz tak mają, czemu ruda juz nie jest ruda, a dlaczego ta obciela i przefarbowala włosy - bo kobiety lubia zmiany :)
I cóż nasza dyskusja dobiegła końca: od d. się zaczęła i papierem do d. się skończyła. Zatoczyliśmy koło i możemy przejść do innych zagadnień.
No D. ważna rzecz. Brazylijscy żebracy mawiają, że gdyby G. miało jakąś wartość, to oni rodziliby się bez D.
No i na koniec zrobiło się prymitywnie.Żal.
Prymitywnie? Przecież to o żebrakach to bardzo inteligentna życiowa konstatacja. Tak po prostu jest i już!
Szkoda słów.
A może by tak warto podyskutować o literaturze...?
Właśnie, a nie o d... .
Porozmawiajmy proszę o zarobkach bibliotekarzy....to zawsze gwarantuje gorącą dyskusję...akurat na mroźne dni.
Ano mroźne, bo trzeba oszczedzac na ogrzewaniu zarobki takie niskie ...
Idźcie na skargę do Pana Boga, albo zmieńcie robotę. Gdzie indziej płacą lepiej, tylko nie za dyplom na papierze ale za konkretną robotę a nie za robienie dobrego wrażenia :[
Skoro ktoś tu ma taką opinię o bibliotekarzach,to po co korzysta z ich usług? Może lepiej pójść na piwo?
Możemy zmienić robotę, tylko gdzie wtedy będziecie przychodzić....jak wszyscy zmienią....chyba zostanie piwo.
Dziękujemy za "dobre wrażenie"....chociaż to...
"Dobre wrażenie" ? Nie wszędzie, niestety...
No cóż....dążymy do doskonałości...cierpliwości.
Gdzie jest forum?!
Dyskusja pod wpisami na blogu jest bez sensu, tym bardziej, że z czasem przestaje dotyczyć konkretnego tematu. I robi się nieciekawie
Pozdrawiam.
No właśnie. Forum ma być. Forum chcemy. Forum..forum..forum..!
Tak jest...forum....jestem za!
wlasnie robie forum - mimo, ze jestem przeciwniczka takiej formy komunikacji, poniewaz skonczy sie tak jak i tu - obelgami pod naszym adresem :)
to normalne...pewnie tak będzie....ale zaryzykujmy....tylko bez cenzury prosimy:)
obelgi ważna rzecz
Prześlij komentarz