poniedziałek, 16 maja 2011

Biblioteki świętują (cz.5)


W piątek trzynastego mieliśmy mały problem techniczny z blogiem i nie udało się nam zamieścić ostatniej zagadki literackiej. Przepraszamy za nieprzewidziane usterki i publikujemy ostatni cytat.

Nie tak dawno temu była sobie dziewczynka imieniem Meggie. Dysponowała ona niesamowitym darem – potrafiła, czytając na głos, sprowadzać do swojego świata postacie z książek. Jednak pewnego razu to ona przeniosła się do książki, którą akurat czytała. Poznała tam wielu ludzi i wiele baśniowych stworzeń. Przeżyła wiele przygód i zobaczyła wiele fascynujących miejsc, między innymi pewną królewską bibliotekę:

„Meggie zwiedziła z Mo wiele bibliotek, nie potrafiłaby ich nawet zliczyć. Niektóre z nich były większe, ale żadna nie była piękniejsza od biblioteki Tłustego Księcia. Najwyraźniej jej właściciel przesiadywał tu niegdyś nader chętnie. Stało tutaj tylko jedno popiersie Cosima wykonane z białego kamienia; ktoś położył obok bukiet róż. Kilimy na ścianach były piękniejsze od tych w sali tronowej, kandelabry masywniejsze, barwy cieplejsze, a to, co Meggie widziała w pracowni Balbulusa, dawało wyobrażenie o tym, jakie skarby kryła biblioteka. Księgi były przymocowane łańcuchami do półek i ustawione nie tak jak u Elinor grzbietami na zewnątrz, lecz ozdobnymi brzegami, na których widniały tytuły. Przed regałami znajdowały się pulpity przeznaczone zapewne na najcenniejsze nowości. Księgi leżące na pulpitach były przytwierdzone łańcuchami, podobnie jak te na półkach, i zamknięte, aby ani jeden szkodliwy promień światła nie padł na miniatury Balbulusa. Dodatkowo okna biblioteki zostały zaciemnione ciężkimi zasłonami. Tłusty Książę musiał wiedzieć, jak łatwo promienie słoneczne niszczą księgi. Tylko dwa okna przepuszczały nieco światła dziennego. Pod jednym z nich stała Brzydka Wiolanta pochylona nad książką tak nisko, że prawie wodziła nosem po kartkach…”

Tydzień Bibliotek dobiegł końca, a razem z nim skończyły się literackie zagadki. Niektórzy nadal myślą, że biblioteka to przykurzone, nudne stereotypowe miejsce. Na szczęście literatura pokazuje, że tak nie jest. Biblioteka może fascynować, zachwycać, wzbudzać zainteresowanie i ciekawość, może wydawać się miejscem magicznym, albo też mrocznym, napełniającym trwogą. Ważne, że nadal jest obecna w naszym życiu i książkach.

@m.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Cornelia Funke - "Atramentowa krew", polecam wszystkim całą "Atramentową trylogię"