piątek, 29 kwietnia 2016

Co ma piernik do wiatraka, czyli Światowy Dzień Książki


Co wspólnego mają Miguel de Cervantes, William Szekspir, historyk peruwiański Inca Garcilaso de la Vega, Maurice Druon, Halldór Laxness, Vladimir Nabokov, Josep Pla, Manuel Mejía Vallejo oraz Święty Jerzy ze smokiem (no dobra, św. Jerzy to raczej wiadomo), Katalonią, różą i… książką? A także ze sobą nawzajem?

Poza oczywistym faktem, że kilku z nich łączy bycie pisarzami, a to niewątpliwie kojarzy się z książką, o kilku z nich zapewne (podobnie jak ja) nigdy nie słyszeliście (ale nic straconego, dzięki temu tekstowi możemy to naprawić) i wszyscy zapewne jakieś książki w życiu przeczytali. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że być może, czytać je lubili (nie jestem wprawdzie pewna co do Świętego Jerzego, choć jak podaje Wikipedia, „matka zapewniła mu edukację”.) Z pewnością św. Jerzy wielbicielom Trylogii skojarzy się literacko – w końcu to na jego cześć otrzymał pierwsze imię słynny „Mały Rycerz” Wołodyjowski. Jak pamiętamy (czy tylko ja to zapamiętałam, zupełnie nie wiedzieć czemu?) używał on drugiego, gdyż uznał, że św. Michał jest większym, jak by to powiedziała dzisiejsza młodzież, „kozakiem” (chyba by tak powiedziała… a może ja po prostu jestem już stara) niż św. Jerzy – wszak ten pierwszy stoi na czele hufców niebieskich, drugi zaś zgładził tylko(!) smoka (całkiem prawdopodobne, że Pan Wołodyjowski, mimo że Sarmata, podejrzewał jakąś „ściemę” z tym smokiem).

Wracając jednak do meritum, czyli do mojego pytania z cyklu „Co ma piernik do wiatraka”, postawionego na początku tego tekstu. Otóż, Proszę Państwa, wszystkich wymienionych wyżej, zarówno ludzi, jak i istotę magiczną, postać na pół legendarną z regionem geograficznym, kwiatem i książką łączy pewna data – mianowicie 23 kwietnia. Tego dnia obchodzimy wielkie narodowe święto Katalonii (Sant Jordi),  świętujemy urodziny Szekspira, Cervantesa i de la Vegi, imieniny Jerzego (tak chyba można powiedzieć w przypadku jedynego obecnego w tym zestawieniu Świętego, przynajmniej oficjalnie) oraz obchodzimy rocznice śmierci Druona, Nabokova, Pla, Meiji Vallejo… oraz, jeśli się dobrze zastanowić –  smoka, zakładając oczywiście, że istniał (z drugiej jednak strony co do istnienia Szekspira podobno też nie ma całkowitej pewności – w sensie wiadomo, że istniał Szekspir - aktor, ale czy to on napisał te wszystkie sztuki, czy tylko użyczył komuś swego nazwiska… cóż, zainteresowanych tematem zapraszam do Biblioteki).

Dobrze, ale gdzie tu róże i książki, zapytacie? Dojdziemy do tego za chwilę. Zacznijmy od tego, że Święty Jerzy jest bardzo zajętym Świętym – ma na koncie patronaty nad 11 państwami, wieloma miastami i regionami (jednym z tych regionów jest właśnie wspomniana Katalonia), a także licznymi grupami, nie tylko zawodowymi, jak np. wędrowcy, górnicy, żołnierze, kowale, bednarze, artyści, więźniowie, skauci i harcerze oraz rolnicy. Jak widać, wśród licznych zajęć Świętego nie ma sprawowania pieczy nad księgarzami, drukarzami, introligatorami, pisarzami czy nawet bibliotekarzami (O patronie tych ostatnich wspomnę może nieco później. A mówiąc później, mam na myśli w następnym tekście – czujcie się uprzedzeni :P!). Czemu więc jego dzień powiązano z książkąOtóż, Drodzy Czytelnicy, od dawien dawna we wspomnianej już Katalonii panował zwyczaj, że katalońscy mężczyźni w dniu upamiętniającym Świętego Jerzego (Sant Jordi, czyli 23 kwietnia właśnie), obdarowywali kobiety, które darzyli uczuciem różami symbolizującymi krew smoka. W zamian dostawali książki. Dlaczego książki? Trudno powiedzieć, ale czy to ważne? Po prostu zachwyćmy się tym pięknym zwyczajem „katalońskich walentynek”…

Zwyczaj ten podchwycił pewien wydawca z Walencji, który pierwszy Dzień Książki (jeszcze nie Światowy, ze zrozumiałych chyba względów) zorganizował w Katalonii już w 1926 r.  A reszta jest już historią  - dość powiedzieć, że do świętego Jerzego, smoka, róż i książek „dokoptowano” kilku wymienionych wyżej pisarzy i innych ważnych osobistości, którzy mieli szczęście 23 kwietnia urodzić się, bądź nieszczęście umrzeć (chociaż podobno szczęście i nieszczęście to pojęcia względne) i od 1995 r. święto to obchodzone jest w większości krajów pod nazwą Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich (w Polsce niestety dopiero od 2007 r. – usprawiedliwimy łaskawie ten kompromitujący fakt tym, że wszak mieliśmy inne problemy na głowie). Napisałam „w większości krajów”, bo w niektórych, jak np. w Wielkiej Brytanii i Irlandii, data tego święta jest inna. Ale jak to mówią Miłośnicy Książek (a może to tylko ja tak mówię) „Nieważne kiedy, ważne, że jest!”. Bo przecież nic bardziej nie zasługuje na swoje święto niż książka.

I właśnie Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, między innymi, postanowiliśmy uczcić w naszej bibliotece, wyodrębniając dla Państwa w Wypożyczalni Literatury Beletrystycznej i Wypożyczalni Literatury Popularnonaukowej podzbiory tematyczne dotyczące książek. Prościej mówiąc –  książki o książkach, czyli (mam nadzieję) „to co Tygryski (w sensie, że Wy – Czytelnicy) lubią najbardziej”, prawda? Podzbiory te znaleźć można w obu Wypożyczalniach na specjalnie oznaczonych regałach (w razie czego pytajcie Bibliotekarza).

Uważni czytelnicy mojego tekstu zauważyli zapewne, że napisałam, że w ten sposób świętować chcemy MIĘDZY INNYMI Światowy Dzień Książki.

Jeśli jesteście ciekawi, jakie inne święta związane z książką „czcimy” w kwietniu i maju książkami o książkach… wypatrujcie na blogu kolejnego mojego tekstu już wkrótce.

A tymczasem zapraszam do Biblioteki. I to szybko, bo nieskromnie powiem, że książki schodzą jak świeże bułeczki, mimo iż nie wszystkie są „świeże”. Ale jak to powiedział kiedyś ktoś „Książki nie mają właściwości róż; dlatego nie muszą być świeże”, prawda?


j@k

PS. Co roku z okazji Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich wybierana jest Światowa Stolica Książki. I teraz uwaga: od 23 kwietnia 2016 r. przez okrągły rok ten zaszczytny tytuł dzierżyć będzie,  po raz pierwszy w historii, polskie miasto – Wrocław. Gratulujemy!





Brak komentarzy: